Potestowałam i wychodzi na to, że jak wcisnę sprzęgło to obroty nagle spadają na łeb na szyję do pierwszej kreski, czyli tak ok.200-300 obr/min i zaczyna się dusić, czasem zgaśnie, czasem nie, ale za chwilę obroty się stabilizują i są tak na poziomie 900obr/min. i trzymają równo. Pod obciążeniem jest wszystko ok. nawet jak się wolno toczy bez dodawania gazu to trzyma obroty i nie gaśnie. Najgorzej jest na ciepłym silniku, jak jest zimny to tak jakby też trochę spadają obroty, ale nie aż tak.
Tak samo jest na LPG i na benzynie.
Tak sobie myślę, że może jakiś kabelek od któregoś z czujników się rozłączył, bo Maciek wyciągając wahacz musiał odkręcić puszkę z bezpiecznikami i mocno ją odgiąć. Przed tym jak zaczął mi acc rozbierać było wszystko dobrze.

A na postoju ja sprzęgło wciśniesz, też się przydusza? Albo jak wejdzie na obroty i puścisz gaz? Nie wiem czy sprzęgło może dać taki opór przy wciskaniu. Błędy jakieś wywala może? Jeśli to elektryka, to powinno coś wyrzucić

Na postoju jak po prostu wcisnę sprzęgło przed wrzuceniem biegu nic się nie zmienia. Ale zauważyłam, że jak tak sobie stoi na luzie i leciutko trącę gaz, to zaczyna się dusić. Tak jakby w pewnym położeniu przepustnicy (prawie zamknięta) się gubił z obrotami. Gdzieś wyczytałam, że po odłączeniu akumulatora czasem ECU się gubi i trzeba mu zrobić resecik, a ja właśnie podmieniałam akumulator. Może to to, bo raczej rozbieranie zawieszenia nie miało z tym nic wspólnego

Ania, przecież reset ECU to podstawa

Nie wiem czy w praktyce czujnik przepustnicy się brudzi, ale może by go wyczyścić
Potencjometry lubią się brudzić, szczególnie w pozycji spoczynku

Przeca wyjęcie aku to też reset

No i później trzeba go "nauczyć" sterowania

Jest w tym jakaś głębsza technika, czy ma po prostu pochodzić, potem się przejechać?

Oczywiście, tylko co niektórym (np. MilkyWay) poleciały przy tym panewki.
Poza tym to nie jest P3G, dlatego lepiej niech się wypowie ten, który zna temat.

Ja Ci dam MilkyWay!!!

Gdzieś pisali że strojenie polega na pozwoleniu silnikowi pochodzić na luzie bez dotykania gazu aż załączy się wiatrak chłodnicy, a po ponownym zapaleniu przejażdżkę w pełnym zakresie obrotów na kilku biegach.
O ile wg mnie pierwsza część ma sens (i sam zauważyłem lepszą pracę silnika po tym zabiegu, a zwłaszcza łapanie obrotów po odpuszczeniu gazu), tak z tym kręceniem radzę nie przesadzać. Ja pociągnąłem do odcinki na 2-ce i 3-ce i panewka się skończyła. Na pewno to nie było jedyną przyczyną jej końca, ale z pewnością nie pomogło.
Teraz po zagrzaniu po prostu wsiadam i jadę, a ECU się uczy mojego stylu

Ale czy reset pomoże na gaśnięcie to nie wiem. Jeśli wcześniej było ok a teraz gaśnie to warto spróbować.

Zapowietrzony układ chłodzenia też powoduje falowanie obrotów, ale w Twoim accord-ie raczej nie trzeba odpowietrzać.

Nie mpgae sie doczekać, szczrgólnie na Ilonkę
Przepraszam za spam

Pomijając to, że nie bardzo jeździ, ale za to ładnie wygląda


sama słodycz - cukierasek


Szwagier, a tą śrubę to Ty dokręciłeś?

Fajniutkie pomarańczowe.
Mam podobne

Tak to jest jak Szwagier nie ma czasu, sama sobie musiałam radzić Nawet moje lepienie tłumika wytrzymało do czasu, kiedy wreszcie Szwagier go wymienił w tą sobotę. Wreszcie Hanka mruczy jak należy
A oprócz nowego tłumika, Hanka otrzymała jeszcze komputerek, pokazujący wartości spalania i parę innych parametrów. Też sama sobie go zamontowałam wspierana konsultacjami fachowca Fotki później, muszę jeszcze jakoś to estetycznie ogarnąć, bo wisi na kablach
Do ogarnięcia pozostała klima, bo czynnik spierdzielił po trzech dniach od nabicia

Nożyczki, cążki, czyżby manicure pod Hondą
Podoba mi się ta fotka
Pokaż ten komputerek. Kilka lat temu chciałem sobie zamontować taki, ale za diabła nie wiedziałem gdzie umieścić wyświetlacz i projekt upadł

Manicure to ja dopiero teraz będę musiała zrobić, bo po kilku dniach grzebania w Pralce i Acc to domyć pazurów nie mogę

Ale przynajmniej Hania ma już zrobiony make-up Zafundowałam jej malowanie pokrywy zaworów i zacisków hamulcowych, na razie tylnych, przednie poczekają na następny urlop. W sumie to tak wyszło przypadkiem, bo te zaciski wymagały regeneracji po spartaczeniu roboty przez jakiś mechaników, którzy tak skręcili tłoczek, że gumki pocięli A że akurat Szwagier wysyłał pralkowe zaciski do malowania, to dorzuciłam też swoje
Poza tym Szwagier wyregulował zawory i Hania chodzi jak nowa Klima też ogarnięta, do wymiany poszła chłodnica.
Kilka fotek: