Udało mi się, dzięki za odpowiedź. Może opiszę dla innych odwiedzających, jak to udrożnić.
Co potrzeba?
- patyczek do szaszłyków, lub coś ostrego, w miarę twardego i cienkiego
- słoik na syf z rurek, nie musi być pięciolitrowy, wystarczy w zupełności mały, jak na przykład po dżemie. Jeżeli nie słoik to małe naczynie.
- śrubokręty. Mi wystarczył płaski do podważenia kilku spinek, oraz krzyżakowy lub gwiazdkowy jak kto woli do odkręcenia kilku śrub
- pół szklanki ciepłej wody
Czas pracy: 10 minut
Krok 1. Zdejmujemy boczki bagażnika. U mnie trzymały się na kilku klipsach.
Krok 2. Szukamy rury w odcieniu mlecznym, żółtawym grubości małego palca. Jest ona nieźle schowana. Znajduje się obok kielicha amortyzatora, i wchodzi do błotnika.
Krok 3. Wyjmujemy rurę z gumy łączącej ją z błotnikiem. U mnie było zanieczyszczeń łącznie na 6cm. Dosyć sporo, zważywszy na to, że to są głównie pyły i muły.
Krok 4. Wyjmujemy czarną zwężkę, i udrożniamy ją. Mi wystarczyła gorąca, bieżąca woda.
Krok 5. Czyścimy rurę z osadu i zanieczyszczeń. Na początek użyłem patyczka do szaszłyków, by porozbijać tą zbitą teksturę. Obracamy rurę wylotem do góry. Potem dodałem minimalnie wody, i całość straciła spoistą teksturę. Po tym część osadu wylałem do wcześniej przygotowanego słoika. U mnie ten zabieg trzeba było powtórzyć dwa razy na każdy wąż.
Krok 6. (opcjonalny) W czarnej zwężce możemy uciąć MINIMALNIE końcówkę. Dzięki temu, układ już nigdy się nie zapcha. Ja tego nie zrobiłem, ale za pół roku zrobię relację, jak układ odprowadza wodę.
Krok 7. Składamy wszystko do kupy. Oczywiście pamiętamy o zamontowaniu wszystkich części, i poskręcaniu boczków bagażnika.
Krok 8. Cieszymy się nieprzeciekającym szyberdachem